Czy to pod wpływem retrogradacji Merkurego, czy z innego powodu, tęsknię za rozrywką wśród ludzi.
W ubiegłym roku pod koniec lutego zwiedzałam Ateny. Grzałam się w greckim słoneczku i moczyłam nogi w morzu. Wracając do domu, stwierdziłam, że teraz to już będę co roku wyjeżdżać pod koniec lutego, żeby leczyć się z zimowej depresji;-))) (he, he).
Wracam ostatnio do tych zdjęć i filmów z wyjazdu i po postach na FB, widzę, że nie jestem w tym odosobniona, bo wielu z moich znajomych udostępnia wspomnienia z podróży w różne fajne miejsca.
Ostatnio wyświetliły mi się zdjęcia z koncertu Editors, na którym byłam na Torwarze rok temu. Rok temu, a ja czuję, jakby upłynęło z 10 lat.
Od paru dni śledziłam prognozę pogody, bo wymyśliłam sobie, że gdy tylko będzie ładny dzień, to wezmę sobie wolne i wyciągnę mojego małża, żeby chociaż pospacerować po warszawskiej Starówce; popatrzeć wreszcie na inne miejsca.
Tak też uczyniłam i w piątek pojechaliśmy poszwendać się po Krakowskim Przedmieściu, na którym jest mój ulubiony indyjski sklep. Zaglądam do niego zawsze, gdy jestem w pobliżu, więc zajrzałam i tym razem. Obeszłam sklep dookoła i wychodząc zobaczyłam JĄ – tybetańską kutą misę, z grawerką mantry, „Wyglądasz ładnie” – zgadałam do niej i uderzyłam pałeczką, a ona odpowiedziała mi pięknym długobrzmiącym czystym dźwiękiem. Zapytałam o cenę, która była całkiem atrakcyjna, ale mimo wszystko dość wysoka (jak to ceny takich mis) i wyszłam ze sklepu, mówiąc do małża: „kupię taką w bardziej sprzyjających czasach”.
Pospacerowaliśmy po Starówce, która teraz robi smutne wrażenie. Pozamykane kawiarnie, restauracje oferują jedzenie tylko na wynos. Pod jedną z nich widzieliśmy napis R.I.P. Gastro. Prawdziwym problemem okazało się znalezienie czynnej toalety. Te duże, publiczne, są zamknięte, do restauracji wejść nie można, a tu wypita w domu kawa i herbata z termosu, którą mieliśmy ze sobą, domaga się uwolnienia. Przypomniałam sobie, że przy parku fontann jest taka otwierana na monetę, więc z nadzieją, że będzie czynna, poszliśmy do niej i na szczęście udało nam się wysikać, a nie zsikać.
Wracając, pod Teatrem WarsZawy na Nowym Mieście, zobaczyliśmy plakat sztuki „Zaklęte Rewiry”. Mega wymowne. Zaklęte rewiry zamkniętych lokali, kin, teatrów i sal koncertowych… Wiemy już na jaką sztukę pójdziemy, gdy będzie można wreszcie do teatru pójść.
Pomimo smutku Starówki, spacer w słoneczku był przyjemny, więc korzystajcie, gdy będzie przyjemniejsza pogoda.
W każdym razie po powrocie do domu, myśl o misie nie dawała mi spokoju, sprawdziłam, że mnie na nią stać, więc następnego dnia pojechałam ją kupić. Wołała mnie, a pani w sklepie powiedziała, że dobrze, że mnie zawołała, bo tego dnia na wszystkie towary, sklep oferował 25% rabatu.
Wpadnijcie na jogę do Pracowni Mistrza, żeby posłuchać na relaksie, jak brzmi nowa misa grająca:-) Na szczęście szkoły jogi działają, więc w tych rewirach dzieje się przyjemniejsza magia.