Ania Błażejewska
W piątek miałam przyjemność uczestniczyć w kolejnych warsztatach Gosi Kobus-Kwiatkowskiej, która tworzy treści jogowe pod szyldem @Anatomia Jogi. To dzięki jej warsztatom wplatam w swoje zajęcia piłeczki i rozluźnianie całej tylnej taśmy, czy takie trudne słowa jak nutacja, kontrnutacja, oraz opowiadam Wam dlaczego o mięsień biodrowo-lędźwiowy trzeba zadbać.
Tym razem na tapetę wzięła stopy. Opowiadała o tym dlaczego każdą pozycję stojącą warto budować od stóp, jak ich ustawienie i czucie podłoża przekłada się na postawę ciała i odwraca proces grawitacji, pozwalając nam na lewitację.
A jak Wasze stopy? Stoicie mocno na ziemii?
Do czasu moich studiów na AWF-e i początków mojej drogi związanej z prowadzeniem zajęć, nie zdawałam sobie sprawy, że dla wielu osób relacja ze stopami bywa trudna.
Jak wiadomo, jogę ćwiczymy na macie, na bosaka, tymczasem dla niektórych samo zdjęcie skarpetek jest nie lada wyzwaniem.
Masaż, czy automasaż stóp dla jednych jest świetną relaksacją, a dla innych czymś wręcz przeciwnym. Każdy z nas jest inny. Warto jednak sprawdzić jak stawiamy kroki, która powierzchnia stopy dotyka ziemi pierwsza, a przede wszystkim jak rozkładamy ciężar ciała na stopach w pozycjach stojących np.: w tadasanie – pozycji góry, w drzewie, w prasarita padottanasana czy w wojownikach. Jak zmiana kąta ułożenia stóp sprawia, że asana staje się bardziej stabilna, lub wręcz, w niektórych przypadkach, prawie niemożliwa do zrobienia.
Mam takie poczucie, że często na regularnych zajęciach, nie ma przestrzeni na dogłębne przyjrzenie się naszym stopom.
Myślę też, że takie zajęcia mogłyby być nudne. Dla mnie bynajmniej, ale teraz takie czasy, że świat biegnie, liczy się szybki efekt, rozciągnięcia, wzmocnienia czy relaksacji (też tam kiedyś byłam). Chociaż trzeba oddać, że w dobie pandemii, ten sam świat podejmuje próby zatrzymania się na oddech, czy dwa, a to już coś.
Miałam szczęście trafić w swoim życiu na nauczycieli, którzy opowiadali o takich niuansach, jak ustawienie stóp, czy praca ramion, może bez takiego zaangażowania anatomicznego jak u Gosi, ale wiedza z początków mojej praktyki, na trwałe weszła mi do głowy i na szczęście z biegiem lat nie uciekła.
Warsztat Gosi z Anatomii Jogi realizowany był w ramach cyklu #wyprawyanatomiczne. Dla tych, którzy interesują się anatomią jogi, albo samą jogą zdradzę, że będą kolejne warsztaty w ramach tego cyklu i to już w kwietniu. Tym razem o kolanach.