Dharma 2024

Joga w Parku (Budżet obywatelski)

Według słownika PWN, dharma oznacza dzierżyć, podtrzymywać. Termin pochodzi z sanskrytu i oznacza naturę rzeczy, porządek świata, naturę każdego zjawiska. Poza dharmą powszechną, mającą zastosowanie zawsze i wszędzie, w praktyce każdy z nas może wykonywać własną dharmę, czyli służyć światu bez przywiązywania się do efektów tej służby. Wg filozofii jogi, dharma jest przeciwieństwem karmy.

Rok 2024 dla wielu osób był trudny; dla mnie jeden z najtrudniejszych dotychczas. Moja rodzina została dotknięta cierpieniem i śmiercią mojego ukochanego brata oraz wieloma innymi trudnymi doświadczeniami.
Dla mnie osobiście doszły do tego przeróżne problemy związane z pracą zawodową, trudne emocje żałoby, choroba siostry i jeszcze kilka innych sytuacji generujących masę napięć.
I pomimo pozytywnych zdarzeń, podróży, fajnych koncertów, nagromadzenie intensywnych emocji, było dla mnie przytłaczające, do tego stopnia, że zdecydowałam się zaprzestać prowadzenia zajęć w październiku i listopadzie, bo czułam, że nie mam czym się dzielić.

Robiąc przegląd tego, co zdarzyło się w 2024 roku, po raz kolejny wyszło mi jednak, że w obliczu tego co się działo, znów joga pozwoliła mi utrzymać się w pionie lub do niego powrócić.
Całe lato realizowałam projekt budżetu obywatelskiego, czyli prowadziłam jogę w parku. Tylko 3 lub 4 razy zastąpiły mnie Ania i Klaudia. O jodze w parku możecie przeczytać w tym wpisie. Również latem praktykowałam kilka razy kriję na uwalnianie napięcia wojownika. Ta krija jest fantastyczna. Za każdym razem czułam się tak, jakbym umyła głowę od środka, a mój umysł był świeżo wypraną gąbeczką:-) pachnącą i leciutką. Na praktykę tej kriji możecie liczyć w Pracowni Mistrza po zakończeniu przerwy świąteczno-noworocznej. W październiku uczestniczyłam w miniwarsztacie prowadzonym przez nauczyciela z Hiszpanii Jivana Muktę, na którym praktykowaliśmy kriję na rebirthing i ten warsztat postawił mnie na nogi po przeżyciu kolejnych traumatycznych zdarzeń, które miały miejsce kilka dni wcześniej.

Praktyka jogi na macie była ogromnie uwalniająca. Ta poza matą również, ale znacznie trudniejsza. Czuję, że wykonałam kawał ciężkiej roboty. Naprawdę ciężkiej.

Mam nadzieję, że odrobina lekkości, którą zyskałam pod koniec roku, zagości na dłużej. I po powrocie do zajęć wspólnie będziemy celebrować radość życia:-) Zamówiłam na salę dodatkowy grzejnik, więc może uda się dogrzać Pracownię Mistrza na tyle, żebyście od takiej prozaicznej strony, czuli się bardziej komfortowo, a ja mogę już podzielić się ciepłem, które cały czas mam w sobie:-)